Skąd pomysł na wyjazd w listopadzie na najwyższy szczyt Austrii – Grossglockner?

Grossglockner? Chyba każdy górołaz oraz wspinacz słyszał o tym szczycie. Strzelisty wierzchołek w kształcie piramidy o wysokości 3 798 m. to jedno z pierwszych marzeń ludzi chcących poznać coś więcej niż polskie Tatry. To często pierwsze doświadczenie z wysokością, jej działaniem na organizm, a zarazem stosunkowo łatwy lodowiec do przebycia oraz dodająca adrenaliny w podejściu na wierzchołek eksponowana grań, nadają tej górze charakteru. Góry wysokie mają w sobie to „coś” co sprawia, że jak stoimy u ich stóp to pragniemy je zdobyć, sprawdzić w trudnych warunkach swoje fizyczne możliwości. Po powrocie z takiej góry człowiek potrafi bardziej skupić się na rzeczach elementarnych, docenić je i cieszyć się nimi.

Grossglockner – Dojazd na miejsce

Aby wejść drogą normalną lub granią Stüdlgrat na Grossglocknera trzeba dojechać do parkingu po prawnej stronie, obok Lucknerhaus. Z Katowic to dystans prawie 890 km i około 9 h jazdy. Polecam drogę przez Lienz, ponieważ dzięki temu unikniemy opłaty w wysokości 10 Euro za tunel od strony północnej. Sam wjazd do doliny Ködnitztal oraz parking jest płatny i wynosił około 15 E za 3 dni.

Dojście do schroniska Studlhutte 2 803 m.

Według prognozy pogody na okres Wszystkich Świętych, którą sprawdzaliśmy jeszcze w Polsce, to miały być 4 dni idealnych warunków, czyli „lampy”. Po przyjeździe aura była jednak typowo jesienna. Gdy ruszyliśmy do schroniska Studle, zaczął padać deszcz, który stopniowo z wysokością zmieniał się w śnieg. Schronisko Studlhutte jest czynne tylko od marca do maja dla skitourowców oraz od połowy czerwca do połowy października dla ludzi uprawiających tradycyjną turystykę. Po sezonie obok schroniska znajduję się mała chatka, w której jest Winterraum na 16 osób. Łóżka są na poddaszu, a na parterze jest wychodek oraz kuchnia z piecem opalanym drewnem, naczyniami i dwoma stołami, przy których można zjeść obiad czy poznać ciekawych ludzi. W przedpokoju jest siekiera oraz zapas drewna. Samo podejście do schroniska nie jest trudne i zajmuje około 3 h, a podczas ładnej pogody widać przed nami cały czas nasz cel: Grossglockner. Razem z nami w Winterraumie było dwóch Niemców oraz 3 Polaków, którzy wrócili z ataku szczytowego w tych niesprzyjających warunkach i odradzali nam zdobywanie szczytu mówiąc, że nie jest to warte wysiłku!.

Atak szczytowy na Grossglockner – Jak zrobić to bezpiecznie?

     Z uwagi na to, że droga na szczyt prowadzi przez lodowiec, trzeba planować wyjście jeszcze przed wschodem słońca, a najlepiej koło godziny 3-4 rano. Dzięki temu uniknie się, oprócz topniejącego lodowca (większe ryzyko wpadnięcia do szczeliny), korków i zatorów na grani w okresie letnim. Ponieważ my byliśmy w listopadzie i temperatura spadła do około -7° C, a na lodowcu wynosiła koło -10° C zdecydowaliśmy, że nie będziemy się śpieszyć i wyjdziemy spokojnie po 6 rano. Po wyjściu ze schroniska, ku naszemuzaskoczeniu, wypogodziło się na tyle, że  mogliśmy podziwiać piękny wschód słońca ze szlaku. Droga na lodowiec prowadzi ze schroniska Studle w prawo, trawersując zbocze i mniej więcej w połowie skręca się w lewo wchodząc na pole lodowcowe. Po dojściu do brzegu lodowca związaliśmy się liną i zaczęliśmy powolne podchodzenie w górę. Sam lodowiec jest popękany głównie w górnej części, ale trzeba uważać na całym odcinku i zachować ostrożność oraz odległości pomiędzy partnerami. Końcowe podejście jest bardziej strome i za skałą po prawej stronie widać szczelinę brzeżną oraz wejście na początek Via Ferraty, do schroniska Erzherzog Johann Hütte na wysokości 3454 m. Same via ferraty nie są trudne i moim zdaniem mają wycenę B, ale w warunkach zimowych problemem są liny zasypane pod śniegiem lub znajdujące się pod lodem, co powoduje, że powinno się tam iść na asekuracji lotnej, zakładając punkty asekuracyjne.W schronisku Erzherzog Johann znajduje się też schron zimowy (wejście do Winterraumu po prawej stronie schroniska na zdjęciu) w podpiwniczeniu, ale nie ma tam możliwości zagrzania pomieszczenia, ponieważ nie ma tam kuchni z piecem, co przy temperaturze ponad -10° C powoduje, że ma się wrażenie ze siedzi się lub śpi w „zamrażalniku”. Ze schroniska podchodzi się pod stromy żleb, który moim zdaniem był najbardziej niebezpiecznym miejscem podczas całego wejścia na szczyt. Duże nachylenie i sporo świeżego śniegu (30 cm) powodowały, że rejon posiadał spore zagrożenie lawinowe oraz zwiększał ryzyko poślizgnięcia się w rakach i upadku. Żleb prowadzi prosto na grań, na której są już ułatwienia w postaci pionowych prętów, na których owija się linę.

Przed samym szczytem z przełęczy Glocknerscharte jest miejsce wspinaczkowe (chyba wyceniane na I-II), gdzie przydaje się wpiąć w spity ekspresy do asekuracji oraz założyć stanowisko. Droga na szczyt ze schroniska Erzherzog Johann zajmuje około 45 min. Na szczycie znajduje się Krzyż Cesarski postawiony w 25. rocznicę małżeństwa cesarza Franciszka Józefa z Elżbietą Bawarską (Sissi). Powrót następuje tą samą drogą. W stromym żlebie na bokach można wykorzystać spity i ringi do zjazdu na linie na sam dół. Do Schroniska Studle wróciliśmy po 10 h akcji górskiej. Po kolejnej nocy w schronisku rano zeszliśmy do samochodu (niestety znowu w deszczu) i udaliśmy się do OSP w Słowenii na 2 dni wspinaczki w promieniach słońca (około 3,5 h jazdy z parkingu Lucknerhaus).

Więcej zdjęć z wejścia na Grossglocknera w galerii. Zapraszam również na inne moje wpisy na blogu z wyjazdów np. na Gran Paradiso lub Zugspitze.

Na co zwrócić uwagę przy planowaniu wyjazdu na Grossglocknera?

W pierwszej kolejności wybierając się w wysokie góry trzeba pamiętać, że sezon letni to naprawdę najlepszy termin zdobywania tu szczytu: z uwagi na pewność i przewidywalność pogody oraz odkryte szczeliny na lodowcu. Chodzenie np. w listopadzie skutkuje tym, że możemy trafić na dużą ilość zalegającego już śniegu. Wtedy szczeliny nie są dobrze widoczne i ryzyko wpadnięcia do szczeliny znacząco wzrasta. Szczyt Grossglockner, a szczególnie jego grań, jest bardzo oblegana w wakacje i przy planowaniu wyjścia do ataku szczytowego trzeba mieć na uwadze kolejki na grani. Dodatkową sprawą, która jest niesamowicie ważna, jest umiejętność poruszania się po lodowcu (obeznanie w poruszaniu się w rakach, hamowaniu czekanem w razie upadku, wiązania się liną oraz podstaw ratownictwa na lodowcu). Polecam odbycie kursu Zimowej Turystyki Wysokogórskiej, który jest przeprowadzany u nas w Tatrach, np. w Dolinie Pięciu Stawów oraz „Betlejemce”.

Powodzenia i do zobaczenia na szlaku!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *